wtorek, 30 grudnia 2008

are u there?


Bo czasem jest trudniej zawrócić. Więc idę do przodu.

poniedziałek, 29 grudnia 2008

No More Sorrow


Od zawsze o tym marzył. Był chyba jedynym dzieckiem, które już precyzyjnie planowało swoją przyszłość. Nikt nie traktował go poważnie..ale nie tylko brak wsparcia u bliskich osób było przeszkodą do realizacji jego marzeń...Na początku był szczęśliwym słodkim dzieckiem, potem gdy rodzice się rozwiedli ujrzał ten inny świat, pełen zdrad, krzywd i brudu. Zamieszkał z ojcem i powinno być już wszystko dobrze, ale ojciec sfrustrowany policjant topił problemy zawodowe w kieliszku. W jego "dorosłym" życiu nie było miejsca dla syna. A on nadal marzył i nadal miał ten jeden cel. I znów kolejny cios od życia...tym razem silniejszy, brutalny..."wujek", przyjaciel domu? kumpel ojca? ktoś inny? Ktoś kto udawał przyjaciela? wykorzystywał go seksualnie...Trudno sobie wyobrazić jaki miało to wpływ na psychikę nastolatka...lata upokorzeń, bólu, cierpienia...brak pomocy...i ten cichy płacz w ciemności...Dlaczego nikt go nie słyszał? Nie umiał sobie z tym radzić...zaczął brać...wszystko co wpadło mu w rękę. To była jego ucieczka. Pewnie nie myślał o tym, że go to zabija...najważniejsze by uśpić traumę, to go zabijało nie narkotyki. Gdy był już na granicy zjawiła się ona. Może była aniołem? Pomogła mu znów marzyć i znów żyć. Był szczęśliwy. I dalej wytrwale realizował to marzenie. I udało mu się. Widzicie! tak, udało się, wygrał z wątpliwościami wszystkich, ze strachem.... I był tym kim marzył. Miliony ludzi go pokochało. I był szczęśliwy, został ojcem. Potem..nagle...coś się skończyło...anioł odszedł. A on został sam. Czyż on uważała, że on jej już nie potrzebuje? Gdziekolwiek ona jest, życzę jej szczęścia. A on? już je odnalazł,znów znalazł miłość i oparcie. I znów jest szczęśliwy, ma nowego anioła, a może to on jest aniołem dla niej? I nadal jest kimś kim marzył być przez całe życie. Tak, jest gwiazdą rocka. I nie tylko...jest natchnieniem, autorytetem dla wielu ludzi. On udowodnił, że zawsze możesz "wstać"a marzenia są po to by je realizować. A jego imię? Chester.

Chciałabym zwrócić na jedno tylko uwagę...to co on wtedy czuł wie on sam. To co napisałam, to odczucia z jego piosenek, wypowiedzi o swoim życiu. Więc myślę, że to wszystko to prawda...a to czego tu nie napisałam...ma on gdzieś głęboko w sercu schowane.

niedziela, 28 grudnia 2008

Something Real



Mieszkała z macochą i jej córkami w starym dworku. A ojciec? w delegacji, przysyłając niezłe sumki co pewien czas. Może i macocha była zgorzkniałą zołzą. Ale można jej było to wybaczyć...tęskniła za latami młodości, czasem triumfu nad życiem. A teraz...w lustrze tylko powoli zbliżająca się śmierć. A jej córki? Brały garściami to co mogły, korzystały z każdego aspektu życia...i nie oglądały się za siebie..analizę własnych win pozostawiły na lata starości. Czy mądrze? tego nie wiem...Tymczasem Ona była równie piękna i równie próżna. Złe traktowanie przez macochę i jej córkę utwierdziły ją tylko w przekonaniu, że życie jest podłe i by je godnie przeżyć, trzeba być równie podłym. I wtedy ogłoszono bal..sam książę szukał żony. Czas na zmiany mówiło jej serce. I poszła tam, spóźniona w pięknej sukni ( nie od wróżki, bo one nie istnieją)...weszła z gracją na balową salę patrząc z politowaniem na resztę kobiet pragnących zdobyć serce księcia. Posłała ironiczny uśmiech przyrodnim siostrom...i zaczęła Go szukać wzrokiem. Ich spojrzenia się spotkały. Już jest mój-pomyślała. Reszta balu minęła na tańcach, flircie... i nic się nie wydarzyło, żadnych pantofelków, czarów, żadnej miłości...(Czy nadal wierzysz w bajki?). Na kolejnym balu ogłoszono zaręczyny Księcia z belgijską Królewną, która nie mogła przybyć na pierwszy bal z powodu zatrucia czerwonym jabłkiem. A Ona? no cóż...nauczyła się, happy endy są tylko w bajkach, a miłości nie ma na świecie...Nie, nie była ona Kopciuszkiem, była Tobą.Pogrubienie

sobota, 27 grudnia 2008

Shut up when I'm talking to you!


Życie nie jest tak popieprzone ja Ci się wydaje, możesz zawsze wybrać przeciwną stronę, żyć na przekór wszystkim i wszystkiemu. Możesz powiedzieć wszystkim by spadali i pokazać im środkowy palec. Taak! To Twoje życie, Twoje błędy i sukcesy. Przegrałeś? Wygrałeś? Poddałeś się? Co innym do tego? Możesz też powiedzieć wszystkim, że ich kochasz, możesz przyjąć pomoc i iść tą drogą wraz z nimi...ale tylko jeśli chcesz. Więc pieprzę postanowienia, mam jedno: będę robić to co chce, pójdę drogą którą wybiorę...Może źle wybiorę, może będę chciała wrócić, może zacznę od nowa...ale nawet jeśli tak się stanie, to będzie mój wybór, będę naprawiać moje życie i moje decyzje, nie Wasze.

czwartek, 25 grudnia 2008

In Pieces


Ktoś powiedział, że on już nie przyjdzie, że zabłądził, albo zapomniał (faceci tak mają) albo poszedł na piwo z kolegami. Tak czy owak nie przyjechał na białym rumaku, w żelaznej zbroi..etc. Biedna Królewna nadal spała, tak minęło 100 lat, potem 123 lata, 167 lat..i nic, w starym zamku słychać było tylko chrapanie. Królewna była ładna, nie licząc oplatającej jej pajęczyny, zjedzonej przez myszy sukienki...i ogólnego wyglądy starego przedmiotu, o którym ktoś zapomniał. Czy o czymś śniła? Na początku o pięknym Królewiczu w odjazdowej furze, potem zadowoliłaby się ładnym gostkiem w niezłej furze...a potem...potem to mógłby być brzydal, bez kasy, auta, domu...byleby był. No tak, cóż za ironia jak łatwo rezygnujemy z marzeń. Wreszcie po jakiś 234 latach ( już nikt nie liczył, bo po co?) przybył On. Cicho z lekkim drżeniem serca wszedł do opuszczonego zamku...szedł powoli, ale doskonale znając drogę do komnaty Królewny...i zobaczył ją. Potem może pocałował, może zakochali się w sobie, może i żyli długo i szczęśliwie...może, ale tego nie wiem, bo dalej już nie słuchałam, zadzwonił budzik jak zwykle o 6:45 i pognałam do szkoły.

No więc to moja taka mała historia, napisana pod wpływem chwili i tyle, co więcej mogę napisać. Przeczytaj i napisz jakie wrażenie na Tobie zrobiła...negatywne? pozytywne? eee, inne? cya.

Nie mogłam się oprzeć by nie wstawić tej fotki:P

wtorek, 23 grudnia 2008

Wstawiam swój wiersz...jest dość stary...dość beznadziejny...ale prawdziwy...mój...



Myślałam, że zadzwonisz.

Że dasz znać.
Odpowiesz, przypomnisz
Że to nie był tylko żart
Że to coś znaczyło
Że wreszcie to się spełni.
I już nie będziesz odległym wspomnieniem.
Niestety.
Jest jak zwykle.
Znów muszę zapomnieć.
Znów muszę udać, że Cię nigdy nie było.
Tylko już nie wracaj.
Odejdź naprawdę.

Merry Christmas


Tak na małym marginesie to nie widzę większego sensu zamieszczania życzeń, bo nikt (jeszcze) nie czyta moje bloga ( z wyjątkiem Olki, to ona mnie zaispirowała notką świąteczną;p), mimo to pisze...Why? bo może ktoś to przeczyta później:P
ok, więc czego Wam..Tobie...Wszystkim..życzyć? Przede wszystkim spełnienia marzeń tych wypowiadanych głośnio i tych nie mówionych wcale. I wytrwałości w ich realizacji...co jeszcze...wszystkiego;p I udanego nowego roku, byście choć odrobinkę coś pamiętali z Sylwka ( no chyba, że będzie do dupy) i...miłości oczywiście...jak nie faceta/laski (niepotrzebne skreślić) to zawsze możesz sobie psa kupić:D Choć z własnego doświadczenia powiem, że rasowy i drogi pies nie jest synonimem mądry pies. No, to by było na tyle.
Szczególne pozdro dla: O.,K.,A.,A.,A.,G.,K.,M.,S.,R.,P.,F.,M.,L., i wielu innych ( ale nie chce mi się wypisywać oraz szczególnie dla (tu wpisz swoje imię). pa:P:*

poniedziałek, 22 grudnia 2008

Autorytety - jaki mają wpływ na ludzi?

Zawsze zastanawiał mnie ten temat. Kto to jest autorytet? Czy jest nim przez swoje czyny, przez sposób życia? Czy mamy racje podziwiając go? I najważniejsze...czy podziwiamy go czy tylko wyobrażenie o nim. Słowo idol kojarzy się z gwiazdką prezentującą nurt britpopu która jest na okładce każdego brukowca...Może to i racja...bo dlaczego 13-letnie dziewczynki na ścianach mają plakaty Dody i Paris Hilton? Dlaczego w nich widzą szczyt marzeń, wartości i koniec celu? Bo chcą być tak piękne, mieć takie fajowskie stroje, i kasy tyle...i takich boskich facetów. Czy to nie sprowadza się to likwidacji słowa idol? Bo one tak naprawdę nie podziwiają tych osób tylko to co one posiadają. A to co one posiadają to nic innego jak naiwne marzenia. Czy dlatego mamy idoli bo w nich widzimy urzeczywistnienie naszych marzeń? A co jeśli wyrastamy z tych marzeń?
Mimo wszystko wierzę w siłę autorytetu. Ale takiego prawdziwego. Ja mam kilka autorytetów.
Pierwszym jest Chester Bennington, i nie chodzi tu o to że mu czegoś zazdroszczę, nie jest on urzeczywistnieniem moich marzeń. Tak, kocham jego muzykę, facet ma zajebisty głos. To jest jedna strona medalu. A druga? jego życie, to że po tak spieprzonym i traumatycznym dzieciństwie potrafił wstać i stać się kimś kim teraz jest. Czasami myślę, że gdybym ja przeszła to co on to nie wiem czy był umiała wstać. Podziwiam go za to. Teksty które pisze są czymś prawdziwym...tak, podziwiam tego faceta. ( i ma zajebiste poczucie humoru tak na marginesie;p)
Również podziwiam Obame....to człowiek który udowodnił że każdy może wszystko. To ktoś kto coś na tym świecie zmieni. ( Czekamy Panie Prezydencie.). Jest wiele ludzi którzy mają większy lub mniejszy wpływ na mnie. Ale autorytetem może być osoba fikcyjna...(nie, nie Kubuś Puchatek:p)...pamiętacie film "Szalona Odwaga"? etc. No właśnie.
Wracając do głownego tematu myśle, że autorytety mają duży wpływ na ludzi. Przykładem może być Kurt Cobain ( wokalista Nirvany) po jego tajemniczej śmierci ( osobiście uważam, że to było morderstwo) wielu młodych ludzi odebrało sobie życie. Nie widzieli dalszego życia bez jednego człowieka, którego może nawet nigdy nie spotkali osobiście...; Prawda jest też taka, że idealizujemy autorytety. To też ludzie, też popełniają błędy, kłamią, wkurzają się..i robią wszystko co ludzkie. Czasmi gdy dostrzegamy wady odwracamy się od naszych idoli? Why? Bo nie są tak nieskazitelni? bo pod ubraniem nie chowają anielskich skrzydeł? A Ty je masz...?
Kończąc powiem tyle...miejcie autorytety, ale dostrzegajcie w nich zwykłych ludzi, bo podziwianie prawdziwego człowieka jest rzeczą wielką.

Witam


No więc witam...tak naprawdę nie wiem co się piszę w wstępach, to mój pierwszy blog i mam szczerą nadzieję, że nie będzie ostatnim...ale to już od Was zależy;)
Okey, więc czas odpowiedzieć na zasadnicze pytanie: O czym będzie? No więc o mnie, moich przemyśleniach, spojrzeniu na świat, o życiu, miłości, śmierci...ale spokojnie, nie tylko będzie moja mała filozofia;p Jako osoba kreatywna poczęstuje Was moimi wierszami...mam nadzieję, że po przeczytaniu pierwszego powiecie "więcej!"; napiszę też w swoim czasie jakieś opowiadanie lub więcej opowiadań fikcyjnych o Linkin Park. A, i pokażę Wam moje arty;P
To chyba tyle na wstęp...no cóż...witam Cię w moim świecie...